Informacje
kholbee z miasta Tarnów
7718.36 km wszystkie kilometry
908.46 km (11.77%) w terenie
15d 08h 11m czas na rowerze
20.96 km/h avg
47605 m suma w górę
908.46 km (11.77%) w terenie
15d 08h 11m czas na rowerze
20.96 km/h avg
47605 m suma w górę
Kategorie
Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Archiwum
- 2014, Styczeń.3.0
- 2013, Grudzień.2.0
- 2013, Październik.3.0
- 2013, Sierpień.3.0
- 2013, Lipiec.8.0
- 2013, Czerwiec.3.0
- 2013, Maj.4.5
- 2013, Kwiecień.4.0
- 2013, Marzec.2.0
- 2013, Luty.2.0
- 2013, Styczeń.1.0
- 2012, Sierpień.2.0
- 2012, Lipiec.5.0
- 2012, Czerwiec.2.0
- 2012, Maj.2.0
- 2012, Kwiecień.1.0
- 2011, Sierpień.1.0
- 2011, Lipiec.4.0
- 2011, Czerwiec.4.0
- 2011, Maj.5.0
- 2011, Kwiecień.3.0
- 2011, Marzec.2.0
- 2011, Luty.1.0
- 2011, Styczeń.4.0
- 2010, Listopad.1.0
- 2010, Październik.3.0
- 2010, Wrzesień.4.0
- 2010, Sierpień.3.0
- 2010, Lipiec.3.2
- 2010, Czerwiec.3.0
- 2010, Maj.4.2
- 2010, Kwiecień.4.1
- 2010, Marzec.2.0
- 2009, Wrzesień.2.0
- 2009, Sierpień.6.0
- 2009, Lipiec.3.0
- 2009, Czerwiec.3.0
- 2009, Maj.8.2
- 2009, Kwiecień.3.0
- 2009, Marzec.3.0
- 2009, Luty.1.0
- 2008, Lipiec.6.0
- 2008, Czerwiec.1.0
- 2008, Maj.5.2
- 2008, Kwiecień.3.4
- 2008, Marzec.2.0
- 2008, Luty.2.0
- 2008, Styczeń.2.0
Tarnów - Tarnowiec - G. Marcina
d a n e w y j a z d u
Tarnów - Tarnowiec - G. Marcina oklice Trzemeskiej Góry - lasy Tuchowskie - Uniszowa - Brzanka - Burzyn - Tuchów - Buchcice - Pleśna - szosa - Tarnów58.00 km
40.00 km teren
04:36 h
12.61 km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Miało być delikatnie, poobiednio. Pogoda była nienajlepsza, ale stwierdziłem, że godzinka na rowerze dobrze mi zrobi. Jadę więc do Jaśka, jest już Mazurek, przyjeżdża Rafał i standardowe pytanie - gdzie jedziemy. pada hasło BRZANKA. Od razu mówie, że to chory pomysł i marudzę, ale cóz jedziemy. Ja w trzecim dniu mocnego przeziebienia postanawiam, że wyjade na Marcinke i wracam. Wyjechałem... wrócę z Trzemeskiej. Wyjechałem w okolicach Trzemeskiej, ale pojadę do Zalasowej i wrócę. Okolice Zalasowej, a oni poważnie jada na Brzankę. Praktycznie cały czas bangladeszcz, słabo, ale bangla. Gubiąc trase odwiedzając okoliczne domostwa docieramy do Uniszowej. Przejeżdżamy obok siedziby naszego sponsora i dajemy ostro na Brzankę. Po długich i ciężkich męczarniach wtaczam się za Jaśkiem. Mazurek i Rafał doś daleko w tyle. Ja dojechałem siłą woli, widać siłę woli mam duuużą. Zamawiam żurek z jajkiem, dostaję wode po ogórkach o konsystencji żurku. Zjadam, chłopaki też coś jedzą i zaczyna sie dyskusja na temat powrotu. Obieramy wrsję zjazdu do Tuchowa. Przewodnik twierdzi, że zjedziemy trasą maratonu. Oczywiście gubimy się w lesie. Nadal bangladeszcz. Dojeżdżamy do Burzyna, potem Tuchów, rundka honorowa po mieście(nie wiem po co) i wypadamy a kierunku Buchcic. Chłopaki dają ostro ja odpadam. Czekaja na mnie przed Pleśną i razem dojeżdżamy pod Relax. Oni jadą się "relaksować", a ja podejmuję pierwszą "mądrą" dziś decyzje i sypie do domu. Niestety decyzja nie okazała sie mądra. Na jednym z przejazdów kolejowych widząc jadący z naprzeciwka samochód delikatnie zwalniam i robiąc mu miejsce na łuku i śliskim asfalcie ładuję o glebę. Jest nie wesoło, nie mogę wstać... Boli mnie biodro, ledwo podnosze sie, nie moge złapać powietrza. Samochód nawet nie przystając odjeżdża. Wiadomo rejestracja KTA.... Ja zbieram siebie i rower wtaczam sie na niego i turlam się do domu. W domu boli cholernie, ale udaje twardego i jest OK. Sprawdziła się po raz kolejny zasada, nie piłes nie jedź... :)